Dla Szkotów Euro 2020 będzie dopiero trzecią okazją w historii, aby zaprezentować się na tym prestiżowym turnieju. Do poprzednich pięciu mistrzostw kontynentu (2016, 2012, 2008, 2004, 2000) reprezentacji Szkocji nie udało się nawet zakwalifikować. Mało brakło, aby nie pojechali także na Euro 2020. W dramatycznych okolicznościach wyszli z tarczą w barażu z Serbią, pokonując bałkański kraj dopiero w rzutach karnych. Stawiani w roli kopciuszków Szkoci będą chcieli udowodnić, iż na turnieju nie znaleźli się przypadkowo. Jakie szanse, choćby na wyjście z grupy, ma drużyna określana na Wyspach mianem The Tartan Terriers?
Czarny koń rozgrywek, czy ekipa skazana na pożarcie?
Najjaśniejszym punktem reprezentacji pod wodzą Steve Clarke’a jest obrońca Liverpoolu, Andrew Robertson. Defensor The Reds w mijającym sezonie wystąpił w 38 spotkaniach w Premier League, notując jednego gola i 7 asyst. W kadrze Szkotów znajduje się duża liczba zawodników grających na co dzień na Wyspach. Wyróżnić można chociażby Kierana Tierneya z Arsenalu, Scotta McTominaya z Manchesteru United, Johna McGinna z Aston Villi, czy Che Adamsa z Southampton. Zespół skomponowany przez Clarke’a bazuje na doświadczeniu swoich graczy: średnia wieku drużyny wynosi ponad 27 lat. Nie oznacza to, iż na liście powołań nie znaleźli się młokosi. Aż trzech debiutantów desygnował na turniej selekcjoner Szkotów. Wśród nich: 19-letni Nathan Patterson z Glasgow Rangers, 19-letni Billy Gilmour z Chelsea oraz 21-letni David Turnbull z Celtic Glasgow. Solidne doświadczenie wiekowych graczy The Tartan Terriers będzie zatem podparte zewem młodości. Na Mistrzostwa Europy nie pojedzie za to Ryan Jack z Rangers FC. 29-letni środkowy pomocnik w marcu 2021 roku nabawił się urazu łydki, który wykluczył go z gry na ok. 6 miesięcy.
Nikt nie wierzy w Szkotów
Nastroje zarówno kibiców, jak i piłkarzy Szkotów, w kontekście wylosowania przeciwników grupowych, mogą być mocno mieszane. Szkocja trafiła do silnej i wyrównanej grupy D z jednym, oczywistym faworytem. Jest nim Anglia, której eksperci wieszczą historyczny sukces. Stawkę uzupełnia już nie tak silna, jak dwa lata temu (choć wciąż o ogromnym potencjale), reprezentacja Chorwacji oraz nieobliczalna kadra Czech. Zasady awansu do dalszej fazy turnieju mogą być jednak dużym sprzymierzeńcem Szkocji. Cztery najlepsze drużyny z trzecich miejsc mogą liczyć na wyjście z grupy, wobec czego jeden, udany mecz, jest w stanie diametralnie zmienić sytuację dotyczącą awansu. W meczach, przede wszystkim z Czechami i Chorwacją, Szkoci upatrują swojej szansy. Legalni bukmacherzy obecni na najlepsibukmacherzy.pl/ranking-legalnych-bukmacherow/ nie pozostawiają cienia wątpliwości: awans Szkocji z pierwszego miejsca jest w ich opinii bardzo mało prawdopodobny. Kursy na takie zdarzenie wynoszą od 19.00 do 25.00 punktów. Kursy na to, że Szkocja zakończy swoje zmagania w fazie grupowej, wynoszą od 1.50 do 1.70, zaś na odpadnięcie tej drużyny w 1/8 finału: ok. 2.50.
Trzeba wykorzystać każdą szansę
Eksperci piłkarscy są zgodni: Szkocja, aby wyjść z grupy, musi wygrać przynajmniej jeden mecz, a w pozostałych zaprezentować się na 100%. Atutem podopiecznych Steve Clarke’a będzie fakt, iż wszystkie mecze grupowe rozegrają oni na Wyspach: w Londynie i w rodzimym Glasgow. Atuty – własnego boiska i obecność deszczowego, chłodnego klimatu – mogą być kluczowe w spotkaniu z Chorwacją. Największe szanse na zwycięstwo Szkocji w meczu, według bukmacherów, będzie jednak w konfrontacji z Czechami. Kurs na zwycięstwo Szkotów waha się w granicach 2.80-3.20. W meczu Szkocja-Chorwacja faworytem będą przyjezdni. Kurs na Vatreni wynosi ok. 1.80, natomiast na Szkocję: ok. 4.00. Za postawienie, że Szkocja zwycięży w Mistrzostwach Europy 2020, można zgarnąć 250-krotność postawionej kwoty – co pokazuje, jak nieprawdopodobnym scenariuszem byłby triumf zespołu Steve Clarke’a.
Pierwsze spotkanie w ramach rozgrywek w grupie D Szkoci zagrają 14 czerwca 2021 roku. Zmierzą się wtedy w Glasgow z reprezentacją Czech. Początek meczu zaplanowany jest na godz. 15:00.
Źródło: www.celticpoland.com