Polacy w Celticu Glasgow

Maciej Żurawski Artur Boruc
fot. www.celticfc.net

Jeszcze kilka lat temu można było emocjonować się fantastyczną grą dwóch Polaków w barwach Celticu Glasgow. Maciej Żurawski i Artur Boruc nie byli jednak pierwszymi zawodnikami z polski grającymi dla The Bhoys. Polskie szlaki na Parkhead przecierali obrońca i napastnik, dwóch Dariuszów – Wdowczyk i Dziekanowski. Ten pierwszy, wychowanek warszawskiej Gwardii, występował w biało-zielonych barwach w latach 1989-1994, natomiast drugi w latach 1989-1992.

Wdowczyk zaliczył w szkockiej lidze 119 meczów i zdobył w nich 4 gole. Z kolei jego reprezentacyjny i klubowy kolega Dziekanowski w 40 grach strzelił tylko 10 bramek, absolutnie nie spełniając pokładanych w nim nadziei. Celtic to wielki klub, który regularnie zdobywa trofea na podwórku krajowym. Wspomnieni wyżej Polacy natrafili niestety na lata kryzysu szkockiego zespołu. W czasie swojej kariery przy Kerrydale Street nie zdobyli ani jednego pucharu.

Wdowczyk był podporą defensywy w Celticu, jednak w 1994 roku stracił miejsce w podstawowej jedenastce. Polak nie chciał przesiadywać na ławce i wolał przenieść się na zaplecze angielskiej ligi, gdzie kontynuował karierę w Reading. Wdowczykowi znacznie lepiej wiodło się w kadrze. Jeszcze jako nastolatek bronił barw narodowych, występując w juniorskich reprezentacjach Polski. Tam też osiągnął swoje największe sukcesy na arenie międzynarodowej. W 1980 i 1981 roku zdobył dwa razy z rzędu tytuł wicemistrza Europy do lat 18. Z czasem, dzięki udanym występom w Gwardii i Legii, zwrócił uwagę selekcjonera pierwszej reprezentacji, Antoniego Piechniczka. W drużynie narodowej zadebiutował meczem z Finlandią 12 września 1984. Później regularnie występował w reprezentacji, jednak zabrakło go w kadrze na Mistrzostwa Świata w 1986 w Meksyku. Był podstawowym zawodnikiem w drużynach prowadzonych przez Wojciecha Łazarka i Andrzeja Strejlaua. W 6 meczach był kapitanem reprezentacji. Przygodę z drużyną narodową zakończył 19 maja 1992 roku spotkaniem z Austrią. W barwach Polski wystąpił 53 razy i strzelił dwie bramki.

Drugi z Polaków, Dariusz Dziekanowski, był w latach 80. i później uważany za ogromny talent, jednak dziś jest ikoną niespełnionej kariery, którą zakończył przedwcześnie wyrzucony z Polonii Warszawa za nadużywanie alkoholu. W Glasgow niestety też większą karierę robił w nocnych klubach niż na boisku i przyszło mu uciekać do Bristol City, w którego barwach zdobył jeszcze 7 goli w 43 występach ligowych. W 1993 roku popularny Dziekan powrócił do Legii, a rok później wyemigrował do Niemiec, gdzie niczego nie zwojował, bo jak inaczej nazwać 12 występów dla Alemmanii Aachen i zero meczów w barwach FC Köln. W reprezentacji Polski rozegrał 63 mecze i strzelił 20 bramek. W 1986 roku brał udział w Mistrzostwach Świata w Meksyku. Największe sukcesy reprezentacyjne odnosił jednak jako junior: w latach 1980-1981 dwukrotnie zdobywał tytuł wicemistrza Europy do lat 18.

Dziekanowski i Wdowczyk mogą jedynie zazdrościć rodakom, którzy przybyli na Parkhead na początku XXI wieku. Artur Boruc i Maciej Żurawski po zaledwie dwóch latach gry dla The Bhoys mieli już na swym koncie dwa tytuły mistrzowskie, Puchar Ligi oraz Puchar Szkocji. Zaliczyli też udane występy w elitarnej Lidze Mistrzów. Żurawski tylko w jednym sezonie zdobył dwa razy więcej bramek niż Dziewanowski w trzech.

Polski napastnik odszedł z klubu zimą 2008 roku. Dłużej na Parkhead (do lata 2010 roku) występował Boruc. Popularny Holy Goalie był nie tylko bożyszczem kibiców, ale i bohaterem na boisku. To dzięki jego genialnym interwencjom Celtic FC dwukrotnie występował w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. Polak w 2008 roku uratował Celtikowi awans do fazy grupowej, będąc bohaterem rzutów karnych ze Spartakiem Moskwa.

Po transferze Boruca do Fiorentiny, jego następcą został inny Polak – Łukasz Załuska. Wychowanek Ruchu Wysokie Mazowieckie spędził na Celtic Park łącznie 6 lat, jednak rozegrał tylko 28 spotkań, będąc przez większość czasu jedynie rezerwowym. W 2012 roku epizod w Glasgow zaliczył natomiast Paweł Brożek. Wielokrotny reprezentant Polski trafił do Celticu na zasadzie wypożyczenia z tureckiego Trabzonsporu, jednak rozegrał dla The Bhoys zaledwie trzy mecze, nie zdobywając ani jednego gola.

Mało kto wie, że na Celtic Park występował jeszcze Konrad Kapler, który reprezentował barwy The Bhoys w latach 1947-1949. Był on żołnierzem polskiej armii, lecz zaraz po zawieszeniu działań wojennych dołączył do zespołu z Glasgow, w którym zdobył cenne doświadczenie na szkockich boiskach. Cała przygoda Kaplera z The Hoops rozpoczęła się podczas spotkania pokazowego, pomiędzy Celtikiem a polskimi uczestnikami wojny. Polak zaprezentował się na tyle dobrze, że ówczesny menadżer szkockiego klubu – Jimmy McGrory zdecydował się go zatrudnić.

Polski zawodnik dysponował fantastycznym uderzeniem z dystansu, jednak pozostałe aspekty piłkarskiego rzemiosła nie stały już na tak wysokim poziomie. Właśnie ten fakt spowodował, iż przygoda Kaplera na Celtic Park nie była zbyt udana, gdyż w biało-zielonej koszulce wystąpił zaledwie 8 razy. Polak zdecydował się przenieść do Anglii, gdzie grał w takich klubach jak Rochdale czy Morecambe. Później reprezentował jeszcze barwy kilku innych amatorskich drużyn. Zmarł 23 października 1991 roku w Rochdale.

Aktualnie zawodnikiem Celticu FC jest Patryk Klimala, który trafił do szkockiego klubu w styczniu 2020 roku z Jagielloni Białystok i walczy o miejsce w składzie zespołu prowadzonego przez Neila Lennona.